*Kentin*
- Straszne...- powiedziała Su kiedy wyszliśmy z klasy.
Przytaknąłem jej i spuściłem głowę, Nie chciałem nic mówić, ale zanim Violetta...zabiła się... Ona w ogóle nie zwracała na nią uwagi. Bardzo lubię Sucrette, ale muszę przyznać, że czasami jest suką.
-Gdybym tylko wiedziała... Nie pozwoliłabym, żeby zrobiła sobie krzywdę...- dodała i przejrzała się w odbiciu automatu z kawą.
Szliśmy korytarzem, a był on dosyć pusty. Po tej całej historii z Violettą, niektórzy boją się przychodzić do szkoły a inni po prostu uznali jej śmierć za pretekst by do niej nie przychodzić.
Przytaknąłem jej i spuściłem głowę, Nie chciałem nic mówić, ale zanim Violetta...zabiła się... Ona w ogóle nie zwracała na nią uwagi. Bardzo lubię Sucrette, ale muszę przyznać, że czasami jest suką.
-Gdybym tylko wiedziała... Nie pozwoliłabym, żeby zrobiła sobie krzywdę...- dodała i przejrzała się w odbiciu automatu z kawą.
Szliśmy korytarzem, a był on dosyć pusty. Po tej całej historii z Violettą, niektórzy boją się przychodzić do szkoły a inni po prostu uznali jej śmierć za pretekst by do niej nie przychodzić.
Nigdy nie byłem z Violettą dobrymi przyjaciółmi, ale nie było między nami napięcia. Właściwie to nawet rzadko rozmawialiśmy...
-O! Patrz, chłopcy tam są! Chodźmy do nich!- po chwili powiedziała dziewczyna wskazując na czerwonowłosego i różnookiego siedzących pod ścianą budynku w ogrodzie.
Taa...bo to jasne, że ja, buntownik i poeta jesteśmy taką zgraną paczką... Jakby...wolałbym nie...
-Ymm...ja chyba pójdę, niedługo dzwonek na lekcję...- sapnąłem cicho a ona kiwnęła głową, po czym pobiegła do chłopaków.
Czasami tak myślę...jak oni wszyscy ją znoszą? Żeby nie było...już się odkochałem.
Wróciłem do klasy, nikogo oprócz mnie tam nie było, ale była otwarta. Udałem się do swojej ławki i już miałem usiąść kiedy na swoim krześle zobaczyłem kopertę.
Rozejrzałem się dookoła ale faktycznie nadal byłem sam. Było na niej napisane moje imię, więc ją otworzyłem. Ktoś bardzo starannie napisał jakiś list...najwyraźniej do mnie.
,, Kentinie,
Mam nadzieję, że dobrze Ci mija dzień! Bo zaraz wszystko runie Ci prosto na głowę!
Piszę do Ciebie ten list, aby Ci coś uświadomić. Bo jak pewnie wiesz...jak pewnie wszyscy już wiedzą, jedna z uczennic tej...prestiżowej szkoły...nie żyje..."
Violetta...
,,Ten list też jest od niej...w sensie...ode mnie...
Piszę do Ciebie jeszcze przed tym jak się pocięłam...nie myśl, że istnieje jakieś życie po śmierci...to zwykłe gówno, którym faszeruje nas Bóg, żebyśmy...byli grzeczni...ale nie ważne...nie będę Ci tu prawic kazań ani opowiadać o moich poglądach i wierzeniach...
Opowiem Ci o tym, że razem z innymi swoim ,,przyjaciółmi" przyczyniłeś się do mojej śmierci...chcę po prostu wzbudzić w Tobie pieprzone wyrzuty sumienia..."
Przyczyniłem się...do jej śmierci? Nic jej do cholery nie zrobiłem...matko...
,,Więc może zacznę od początku...nie tylko ty dostałeś taki list...jest jeszcze wiele osób, które takie otrzymały od mojej powierniczki...tak, możesz się bać, bo być może to Twoja najbliższa przyjaciółka...ogarnij to.
Przypomnę Ci teraz nasze ostatni spotkanie i ten karygodny czyn, którego się wtedy dopuściłeś.
Więc, na luzie wracałam ze szkoły do domu i ty się przypałętałeś. Pamiętasz, pytałeś czy nie widziałam wcześniej Alexego?"
Tak pamiętam...idiota zabrał mi podręcznik i nie oddał. Ale ty go nie widziałaś.
,, Powiedziałam Ci, ze go nie widziałam. A ty zamiast po prostu zostawić mnie w spokoju i olać tak jak robiłeś to dotychczas...złapałeś z mają rękę i zacząłeś oglądać moje nadgarstki..."
Pamiętam...zobaczyłem wtedy na jej rękach ślady po cięciu...oczywiście, że nie mogłem tego tak zostawić...
,, Jak zwykle...martwicie się w najmniej odpowiednim momencie...wtedy kiedy jest już za późno...ale mimo wszystko starałeś się mnie uratować...w pewnym sensie...nie pomyślałeś, że przy okazji nauczysz mnie kolejnej złej rzeczy...bo ja byłam tylko bezbronnym...ymm...byłam pustą skorupką.
Byłam tylko skorupką...a wy mieliście mnie wypełnić... jednak spieprzyliście...
Prawie płakałeś kiedy zobaczyłeś ślady na moich rękach... nie wiem, czy to dlatego, że to sobie robiłam, czy dlatego, że to faktycznie było złe, a ty nigdy nie miałeś styczności z czymś takim...choć bardziej obstawiam to drugie... Potem zapytałeś ,,Czemu to robisz?". "
Nie odpowiedziałaś...
,, Nie odpowiedziałam Ci... Dlatego pewnie postanowiłeś nie zostawiać mnie w spokoju. Dosłownie szedłeś za mną krok w krok, odprowadzając mnie do domu, do czasu aż na naszej drodze pojawił się mały sklepik. Tobie nagle zachciało się pieprzonych ciastek..."
Dobrych ciastek...
,,Zaciągnąłeś mnie do tego sklepu i poszliśmy szukać ich.
W końcu je znalazłeś ale zdałeś sobie sprawę, że nie masz przy sobie pieniędzy. Liczyłam na to, że je odłożysz i wyjdziemy sobie. Jednak ty tylko schowałeś je do plecaka i pośpiesznie pociągnąłeś mnie do wyjścia. Tak, byłam oszołomiona."
Tak, jestem jak złodziej...
,,Mimo, że tak naprawdę nie było to nic wielkiego, bo to tylko jakieś ciastka... Ale ja to przeżyłam, bo nigdy się z czymś takim nie spotkałam, może mi to zaimponowało...Może czułam przypływ adrenaliny...może chciałbym być wtedy na Twoim miejscu.
Ale nie to jest ważne, ważne jest to, że później faktycznie to robiłam...w sensie...kradłam...ale to naprawdę nie tak, ze robiłam to dla swojej przyjemności czy coś...po prostu uznawałam to za jakieś...ułatwienie...bo kiedy zapomniałam pieniędzy na głupią butelkę wody, to po prostu ją zabierałam... I wiesz co?
To nie jest najgorsza rzecz jaką zrobiłam...bo mimo, że byłeś jednym z tych, którzy nauczyli mnie grzechu...to inni byli gorsi...bardziej ranili...byli bardziej...istotni...nie, co ja mówię?
Wybacz, ale właśnie sprawiłabym, że poczułbyś się tak jak ja...mało istotny, nie potrzebny i nic nie warty...
Mimo, że AŻ tak bardzo mnie nie zraniłeś...AŻ...to jednak...
To sprawiedliwe, kiedy wspomnę o każdym z was...każdym, którym nauczył mnie czegoś złego..."
N-nic wielkiego? Kradzież to kradzież...to złe...nie chciałem, żebyś kiedykolwiek to robiła...
,,No...to teraz chyba powinnam Cię prosić o to co wszystkich? Nikomu nie możesz powiedzieć o tym liście...zresztą, o co ja Cię proszę? Przecież, wiem, że i tak byś się nie odważył...
Jesteś pieprzonym tchórzem..."
Przepraszam, co?
,,Tak...chyba mogę tak Cię nazwać...bo tylko zgrywasz takiego...twardego...wiem, że jesteś bardzo niepewny...wielu rzeczy się boisz, ba! Wielu osób się boisz! Po prostu do cholery boisz się ludzi!
Sam to przyznaj, jesteś tylko zwykłym tchórzem...nikomu nie potrzebnym, nikomu kurwa.
I co? Czujesz się jak gówno?"
A wiesz, że tak? Bardzo źle...i nie potrzebnie...
,,Mam nadzieję, że tak...że czujesz się jak ja...liczę no to, że wy wszyscy kiedyś się tak poczujecie..."
Po chwili usłyszałem dzwonek, oznaczający, że zaczęła się lekcja. Nie mam pojęcia jak długo sam to siedziałem, ale do końca tego cholernego gówna zastało mi jeszcze kilka zdań...a ja naprawdę nie chcę ich czytać...ale czuję, że powinienem. Po chwili sala zaczęła się wypełniać uczniami, a obok mnie usiadł jak zwykle Armin. Niczego nie świadomy chłopak zajął miejsce obok mnie i wyjął z kieszeni konsolę zupełnie mnie olewając. Byłem przez niego dobrze zasłonięty, więc bez obawy, że zostanę zauważony przez nauczyciela wyjąłem list z powrotem na ławkę i wróciłem do czytania.
,,Więc, co? Rozumiesz choć trochę z tego wszystkiego?
Rozumiesz, że przez to, że zaczęłam kraść...przez to, że robiłam coś złego i nie legalnego...że stałam się złą i zepsutą osobą, postanowiłam z sobą skończyć? Ale oczywiście nie tak od razu...
Ty jesteś tylko małą cegłą z tego długiego i wysokiego muru...
Może cieszysz się, że to już koniec tego okropnego listu i będziesz mieć spokój...ale ostrzegam Cię...to jeszcze nie koniec...moja historia już się skończyła...była zła i nie udana...ale jest ktoś jeszcze...kto kogo z pewnością znacie i nigdy nie pomyślelibyście, że ma jakiekolwiek problemy...ktoś, kto również planuje ze sobą skończyć...i obiecuję, że jeśli JEJ nie uratujecie i pozwolicie by skończyła tak jak ja...to załatwię każdemu z was miejsce w pierwszym rzędzie w piekle...
Czujesz się zmotywowany?
Pozdrawiam CIEPLUTKO
Twoja Violetta"
Westchnąłem głośno na chwilę zapominając, ze jestem w klasie przez co kilka osób się do mnie odwróciło. Zignorowałem to, bo miałem zbyt dużo w głowie...To było złe...jakby...dowiadujesz się, że dziewczyna z twojej szkoły się pocięła...miła i lubiana dziewczyna...a tu okazje się jeszcze, że miedzy nami jest kolejna samobójczyni...
*********************************************************************************
Hej! Oto po przerwie pojawia się kolejny rozdział! Mam nadzieję, że was zaciekawił i się podoba, jeśli tak możecie zostawić po sobie komentarz, który bardzo mnie motywuje do dalszego pisania!
Pozdrawiam!
Scheyly
zapraszam na mojego drugiego bloga:
https://forgotslodkiflirt.blogspot.com/
zapraszam was też na wersję na wattpadzie (na razie jest tylko prolog)
Czasami tak myślę...jak oni wszyscy ją znoszą? Żeby nie było...już się odkochałem.
Wróciłem do klasy, nikogo oprócz mnie tam nie było, ale była otwarta. Udałem się do swojej ławki i już miałem usiąść kiedy na swoim krześle zobaczyłem kopertę.
Rozejrzałem się dookoła ale faktycznie nadal byłem sam. Było na niej napisane moje imię, więc ją otworzyłem. Ktoś bardzo starannie napisał jakiś list...najwyraźniej do mnie.
,, Kentinie,
Mam nadzieję, że dobrze Ci mija dzień! Bo zaraz wszystko runie Ci prosto na głowę!
Piszę do Ciebie ten list, aby Ci coś uświadomić. Bo jak pewnie wiesz...jak pewnie wszyscy już wiedzą, jedna z uczennic tej...prestiżowej szkoły...nie żyje..."
Violetta...
,,Ten list też jest od niej...w sensie...ode mnie...
Piszę do Ciebie jeszcze przed tym jak się pocięłam...nie myśl, że istnieje jakieś życie po śmierci...to zwykłe gówno, którym faszeruje nas Bóg, żebyśmy...byli grzeczni...ale nie ważne...nie będę Ci tu prawic kazań ani opowiadać o moich poglądach i wierzeniach...
Opowiem Ci o tym, że razem z innymi swoim ,,przyjaciółmi" przyczyniłeś się do mojej śmierci...chcę po prostu wzbudzić w Tobie pieprzone wyrzuty sumienia..."
Przyczyniłem się...do jej śmierci? Nic jej do cholery nie zrobiłem...matko...
,,Więc może zacznę od początku...nie tylko ty dostałeś taki list...jest jeszcze wiele osób, które takie otrzymały od mojej powierniczki...tak, możesz się bać, bo być może to Twoja najbliższa przyjaciółka...ogarnij to.
Przypomnę Ci teraz nasze ostatni spotkanie i ten karygodny czyn, którego się wtedy dopuściłeś.
Więc, na luzie wracałam ze szkoły do domu i ty się przypałętałeś. Pamiętasz, pytałeś czy nie widziałam wcześniej Alexego?"
Tak pamiętam...idiota zabrał mi podręcznik i nie oddał. Ale ty go nie widziałaś.
,, Powiedziałam Ci, ze go nie widziałam. A ty zamiast po prostu zostawić mnie w spokoju i olać tak jak robiłeś to dotychczas...złapałeś z mają rękę i zacząłeś oglądać moje nadgarstki..."
Pamiętam...zobaczyłem wtedy na jej rękach ślady po cięciu...oczywiście, że nie mogłem tego tak zostawić...
,, Jak zwykle...martwicie się w najmniej odpowiednim momencie...wtedy kiedy jest już za późno...ale mimo wszystko starałeś się mnie uratować...w pewnym sensie...nie pomyślałeś, że przy okazji nauczysz mnie kolejnej złej rzeczy...bo ja byłam tylko bezbronnym...ymm...byłam pustą skorupką.
Byłam tylko skorupką...a wy mieliście mnie wypełnić... jednak spieprzyliście...
Prawie płakałeś kiedy zobaczyłeś ślady na moich rękach... nie wiem, czy to dlatego, że to sobie robiłam, czy dlatego, że to faktycznie było złe, a ty nigdy nie miałeś styczności z czymś takim...choć bardziej obstawiam to drugie... Potem zapytałeś ,,Czemu to robisz?". "
Nie odpowiedziałaś...
,, Nie odpowiedziałam Ci... Dlatego pewnie postanowiłeś nie zostawiać mnie w spokoju. Dosłownie szedłeś za mną krok w krok, odprowadzając mnie do domu, do czasu aż na naszej drodze pojawił się mały sklepik. Tobie nagle zachciało się pieprzonych ciastek..."
Dobrych ciastek...
,,Zaciągnąłeś mnie do tego sklepu i poszliśmy szukać ich.
W końcu je znalazłeś ale zdałeś sobie sprawę, że nie masz przy sobie pieniędzy. Liczyłam na to, że je odłożysz i wyjdziemy sobie. Jednak ty tylko schowałeś je do plecaka i pośpiesznie pociągnąłeś mnie do wyjścia. Tak, byłam oszołomiona."
Tak, jestem jak złodziej...
,,Mimo, że tak naprawdę nie było to nic wielkiego, bo to tylko jakieś ciastka... Ale ja to przeżyłam, bo nigdy się z czymś takim nie spotkałam, może mi to zaimponowało...Może czułam przypływ adrenaliny...może chciałbym być wtedy na Twoim miejscu.
Ale nie to jest ważne, ważne jest to, że później faktycznie to robiłam...w sensie...kradłam...ale to naprawdę nie tak, ze robiłam to dla swojej przyjemności czy coś...po prostu uznawałam to za jakieś...ułatwienie...bo kiedy zapomniałam pieniędzy na głupią butelkę wody, to po prostu ją zabierałam... I wiesz co?
To nie jest najgorsza rzecz jaką zrobiłam...bo mimo, że byłeś jednym z tych, którzy nauczyli mnie grzechu...to inni byli gorsi...bardziej ranili...byli bardziej...istotni...nie, co ja mówię?
Wybacz, ale właśnie sprawiłabym, że poczułbyś się tak jak ja...mało istotny, nie potrzebny i nic nie warty...
Mimo, że AŻ tak bardzo mnie nie zraniłeś...AŻ...to jednak...
To sprawiedliwe, kiedy wspomnę o każdym z was...każdym, którym nauczył mnie czegoś złego..."
N-nic wielkiego? Kradzież to kradzież...to złe...nie chciałem, żebyś kiedykolwiek to robiła...
,,No...to teraz chyba powinnam Cię prosić o to co wszystkich? Nikomu nie możesz powiedzieć o tym liście...zresztą, o co ja Cię proszę? Przecież, wiem, że i tak byś się nie odważył...
Jesteś pieprzonym tchórzem..."
Przepraszam, co?
,,Tak...chyba mogę tak Cię nazwać...bo tylko zgrywasz takiego...twardego...wiem, że jesteś bardzo niepewny...wielu rzeczy się boisz, ba! Wielu osób się boisz! Po prostu do cholery boisz się ludzi!
Sam to przyznaj, jesteś tylko zwykłym tchórzem...nikomu nie potrzebnym, nikomu kurwa.
I co? Czujesz się jak gówno?"
A wiesz, że tak? Bardzo źle...i nie potrzebnie...
,,Mam nadzieję, że tak...że czujesz się jak ja...liczę no to, że wy wszyscy kiedyś się tak poczujecie..."
Po chwili usłyszałem dzwonek, oznaczający, że zaczęła się lekcja. Nie mam pojęcia jak długo sam to siedziałem, ale do końca tego cholernego gówna zastało mi jeszcze kilka zdań...a ja naprawdę nie chcę ich czytać...ale czuję, że powinienem. Po chwili sala zaczęła się wypełniać uczniami, a obok mnie usiadł jak zwykle Armin. Niczego nie świadomy chłopak zajął miejsce obok mnie i wyjął z kieszeni konsolę zupełnie mnie olewając. Byłem przez niego dobrze zasłonięty, więc bez obawy, że zostanę zauważony przez nauczyciela wyjąłem list z powrotem na ławkę i wróciłem do czytania.
,,Więc, co? Rozumiesz choć trochę z tego wszystkiego?
Rozumiesz, że przez to, że zaczęłam kraść...przez to, że robiłam coś złego i nie legalnego...że stałam się złą i zepsutą osobą, postanowiłam z sobą skończyć? Ale oczywiście nie tak od razu...
Ty jesteś tylko małą cegłą z tego długiego i wysokiego muru...
Może cieszysz się, że to już koniec tego okropnego listu i będziesz mieć spokój...ale ostrzegam Cię...to jeszcze nie koniec...moja historia już się skończyła...była zła i nie udana...ale jest ktoś jeszcze...kto kogo z pewnością znacie i nigdy nie pomyślelibyście, że ma jakiekolwiek problemy...ktoś, kto również planuje ze sobą skończyć...i obiecuję, że jeśli JEJ nie uratujecie i pozwolicie by skończyła tak jak ja...to załatwię każdemu z was miejsce w pierwszym rzędzie w piekle...
Czujesz się zmotywowany?
Pozdrawiam CIEPLUTKO
Twoja Violetta"
Westchnąłem głośno na chwilę zapominając, ze jestem w klasie przez co kilka osób się do mnie odwróciło. Zignorowałem to, bo miałem zbyt dużo w głowie...To było złe...jakby...dowiadujesz się, że dziewczyna z twojej szkoły się pocięła...miła i lubiana dziewczyna...a tu okazje się jeszcze, że miedzy nami jest kolejna samobójczyni...
*********************************************************************************
Hej! Oto po przerwie pojawia się kolejny rozdział! Mam nadzieję, że was zaciekawił i się podoba, jeśli tak możecie zostawić po sobie komentarz, który bardzo mnie motywuje do dalszego pisania!
Pozdrawiam!
Scheyly
zapraszam na mojego drugiego bloga:
https://forgotslodkiflirt.blogspot.com/
zapraszam was też na wersję na wattpadzie (na razie jest tylko prolog)
https://www.wattpad.com/story/119216874
Hejka! Zauważyłam rozdział, a skoro odcięli mi internet to nie miałam jak go przeczytać. Powiem tak: Super, bomba i coś tam jeszcze xD
OdpowiedzUsuńZarąbiste.
Kolejna samobójczyni, powiadasz? >:) Obstawiam Su! XD
Pozdrowionka i koszyczek z weną
~ Angeluś