niedziela, 27 sierpnia 2017

Rozdział VI- Armin


*Armin*  

   Wyszedłem z klasy jako ostatni, ponieważ musiałem odebrać konsolę od nauczyciela. Uwziął się na mnie. To oczywiste.
Kiedy tylko odzyskałem swoją własność, od razu włączyłem konsolę i zacząłem grać. Szedłem przez korytarz nie zwracając uwagi na innych, bo po prostu moja gra była ważniejsza.
Nim się zorientowałem, byłem już w domu. Drzwi otworzył mi mój brat, który dziś w ogóle  nie pojawił się w szkole. Od samego początku tygodnia się w niej nie zjawiał... I zapewne przez tą sprawę z Violettą... bardzo przeżył to, że...już jej nie ma. Nie chciał nic mówić, ale zgaduję, że coś musiało być na rzeczy. Od razu bez zbędnego rozmawiania z nim udałem się do swojego pokoju.
 To nie tak, że nie interesuje się moim bratem i go olewam. Po prostu wiem, że nie należy naciskać, więc daje mu spokój, niech stary nacieszy się wolnością.
  Odłożyłem konsolę na biurko i rozsunąłem plecak. Zacząłem wypakowywać książki, bo planowałem dziś... odrobić lekcje...
Położyłem podręczniki i zeszyty w rogu biurka i usiadłem na obrotowym fotelu. Chwyciłem zeszyt od matematyki i otworzyłem go gdzieś w środku. Zobaczyłem, że między kartkami znajduje się koperta. Oczywiście nie należała do mnie, co jeszcze bardziej zachęciło mnie by ją otworzyć.
Delikatnie przerwałem kopertę, tak aby nie uszkodzić kartki, która była w środku. Rozłożyłem papier złożony na kilka części.

,,            Dla  Armina,            "

Ja jestem Armin...

,,Chociaż wcale  nie jesteś dla mnie ważny i chciałabym poświęcić Ci jak najmniej czasu, to jednak stwierdzam, że mi się to nie uda...i zapewne rozpiszę się...bo też zasługujesz na wyjaśnienia... Pewnie zastanawiasz się kto jest autorem tego listu?''

Ym... niezbyt...co za akcja...

,,Violetta...ta Violetta, która już nie żyje. Żeby nie było wątpliwości...już powoli boli mnie ręka od pisania do was, ale chcę skończyć to co zaczęłam... A więc, piszę do Ciebie, ponieważ chcę Ci przypomnieć jak wyglądały nasze relacje, czemu w ogóle zawracam Ci głowę i, że po części obwiniam Cię o moją śmierć..."

Zmarszczyłem brwi i rozsiadłem się wygodniej na fotelu podpierając zaciśniętą pięścią głowę.

,,Jak zapewne wiesz, znaleziono moje ciało w szkolnej łazience...Mam taką nadzieję...liczę, że nikt nie próbował mi pomóc..."

O, nie martw się...nikt nie próbował...

,, W każdym razie... sądzę, że powinieneś o wszystkim widzieć, bo...

Po pierwsze, każdy taki list otrzyma, a po drugie...
Dzięki temu być może uda wam się ją uratować..."

Kogo?

,,Ymm...ale nie, nie o tym...nie mogę Ci za dużo zdradzać...obiecałam..."

Co i komu obiecałaś?

,,W każdym razie, postanowiłam ze sobą skończyć, bo miałam dość was, siebie, mojego nudnego i szarego życia...a przede wszystkim tego, że nikt nigdy nie traktował mnie poważnie. Byłam ignorowana,  nikt się mną nie przejmował i każdy mnie lekceważył... W sumie...to jak tak teraz o tym myślę... przecież nic z tym nie robiłam?
 Nie próbowałam zwrócić waszej uwagi... nie próbowałam rozmawiać...
 Nie... wybacz, ale kurwa nie...
To absolutnie nie jest moja wina. To Twoja wina, Twoja i  Twoich ,,przyjaciół"... 
Zepsuliście mnie..."

Nie...nikt ci do cholery nic złego nie zrobił... Kurwa...ta dziewczyna faktycznie zabiła się, ponieważ ludzie nie traktowali jej poważnie? Tak, to złe... ale gdyby się zmieniła...a ona...po prostu się zabiła...


,,Może powinnam się zmienić?"

O tym mówię...

,,Nie... bo wy i tak mnie zmieniliście... byłam cicha i spokojna... ale nie robiłam złych rzeczy, rzeczy, których mogłabym żałować i, które by mi zaszkodziły... Ponieważ nie chciałam sobie szkodzić...
 Ale tak jakoś wyszło... Ty i Twoi przyjaciele, nauczyliście mnie mnóstwa rzeczy... złych, niepotrzebnych rzeczy. Bo picie, palenie, krzywdzenie się i zamykanie w sobie wbrew pozorom wcale nie pomaga w ułożeniu sobie wszystkiego w głowie... Ludzie po prostu potrzebują kogoś by z nim porozmawiać... to, że mówią, że nie chcą litości i współczucia to kłamstwo... chcą by ktoś się przejął i ich wspierał... potrzebna im osoba, która nawet nie będzie starała się zrozumieć, po prostu będzie...
  Nikt z was nigdy nie pytał... Nie pytał czemu nic nie mówię, czemu źle wyglądam i chociażby 'co u mnie?'...
 To, że mało się odzywałam, nie oznacza, że miałam mało do powiedzenia...
   Ale dobrze...bo użalam się tu nad sobą,  a miałam przecież przytoczyć Ci naszą historię...
Ostatnio kiedy się spotkaliśmy, widziałeś jak kradnę paczkę papierosów ze sklepu... Chciałbym się wytłumaczyć... robiłam to tylko dlatego, że zapomniałam pieniędzy... to był mój pierwszy raz..."

Całe szczęście... chociaż bardziej zdziwiłem się tym, że akurat papierosy... zawsze byłaś grzeczną dziewczynką...

,, Podszedłeś do mnie i dosłownie wyrwałeś mi je z ręki, a potem wyprowadziłeś ze sklepu. Byłam tak kurewsko przestraszona i szczerze... bałam się Ciebie..."

Mnie? Wybacz, ale jestem ciotą... nic bym ci nie zrobił...

,, W końcu zapytałeś mnie ,,Czemu do cholery chciałaś to ukraść?!''. ''

Tak właśnie powiedziałem.

,,Nie rozumiem, tylko czemu zdziwiłeś się, że nie chciałam odpowiedzieć? Tak... zaprzeczam sama sobie... Kiedy nikt się mną nie interesuje i nie pyta- narzekam... Kiedy w końcu ktoś to robi- nie wykorzystuję szansy...
  Całe szczęście nie nalegałeś... Za to do końca przerwy szlajałeś się za mną... Jak się okazało... na lekcji też nie dałeś mi spokoju..."

Jestem tylko odrobinę natrętny...

,, Farazowski nie przyszedł dziś i mieliśmy zastępstwo z inną nauczycielką... Więc najwyraźniej wyczułeś okazję i dosiadłeś się do mnie. Zacząłeś wypytywać, o to, jak długo palę, czemu to robię... i już nawet chciałeś zapytać o moje nadgarstki, ale zdążyłam je zasłonić, więc chyba stwierdziłeś, że Ci się przywidziało... Oczywiście, jak pamiętasz, o niczym Ci nie powiedziałam... Wtedy chyba nie chcąc mnie zostawiać, zacząłeś najgorszy temat jaki tylko mogłeś przytoczyć... Twój ,,zawiązek''.
Opowiadałeś mi o Su... jaka to ona jest wspaniała, mądra i pomocna... (cokolwiek to ostatnie miało znaczyć). Bo... wybacz mi, ale gówno obchodzi  mnie to kim jest dla Ciebie ta pusta suka..."

Pusta suka? Su jest świetna...

,, Wspomniałeś, że zaprosiłeś ją do kina i tego dnia wieczorem mieliście iść... Mówiłeś, jakim to jesteś szczęściarzem bo od razu się zgodziła... Powiedziałeś, że z odpowiednim podejściem, uda się każdego podejść...coś jeszcze wspomniałeś o jakiejś głupiej gierce, ale nie pamiętam..."

Moja gierki nie są głupie... suko...

,, Wtedy zapytałam Cię ,,Ymm...Myślisz...że też mogłabym zaprosić kogoś...na przykład do kina?". Nie mam pojęcia czemu, ale zaśmiałeś się. Potem dodałeś ,,No jasne...powiesz mi co to za chłopak?''. Jak pamiętasz... nie powiedziałam...
 Bo co miałam... ,,No wiesz, to Twój brat...który jak teraz się dowiedziałam, jest gejem..."...
Wiesz co? Nie wiedziałam jeszcze wtedy... Ale gdybym wiedziała... nigdy bym się do niego nie odezwała... i nie pozwoliłabym na to, abym się w nim zakochała..."

Co? N-nie...nie zakochała się w Alexym...Nie...j-ja pierdole...

,, Więc potem postanowiłam go zaprosić...ale to już nie dotyczy Ciebie... 
 Chcę, żebyś wiedział, że zawsze Cię lubiłam... nigdy nic do Ciebie nie miałam... Mam nadzieję, że dobrze bawisz się z Sucrette... i że jesteś szczęśliwy...póki jesteś... Choć pewnie gdybyś próbował zrobić cokolwiek...(bo wiem, że widziałeś...że widziałeś, że coś jest nie tak...) to było by inaczej..."

Tak, widziałem... ale nie chciałem pomagać... bo nie umiem... i naprawdę, mnie to nie obchodziło...
i teraz trochę żałuję...

,, Ale to już nie ważne...bo uwaga! Daję Ci kolejną szansę... wiem, że jesteś bystry i ogólnie... mądry... i jeśli się rozejrzysz, to zobaczysz, że ktoś jeszcze z Twojego otoczenia, nie jest najszczęśliwszy... to ona... Pomóż jej, a wtedy... ona po prostu przeżyje... Nie chcę, żeby po tym, że ja się przełamałam, kolejni ludzie padali jak muchy... więc, pilnuj jej..."

Okej... nie wiem kogo mam pilnować, ale to zrobię...

,, No dobrze...wydaje mi się, że nie potrzebnie się rozpisuję... chcę po prostu żebyś o wszystkim wiedział i miał szansę zatrzymać przy sobie  osobę... Wiem, że łatwiej by było, gdybym po prostu teraz Ci zdradziła o kogo chodzi...ale czy tak było by ciekawie? Jako, że już nie żyję, to mi nie zależy i mogę się wami zabawić... więc kombinuj...

Pozdrawiam Violetta

Ps. Sucrette jest prawdziwą suką... ale pilnuj jej...''

Czytałem ostatnie zdanie ,,Su jest prawdziwą suką... ale pilnuj jej"... ona też chce się zabić? Nie wygląda na kogoś kto ma problemy...i...czemu Violetta pisała te listy? Ja naprawdę nie wiedziałem, że lubi mojego brata...a ten idiota... Co on zrobił?

 *********************************************************************************

Hej! Witam was, i bardzo przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale im mniej jest komentarzy, tym mniejsza motywacja do dalszego pisania...no ale nie ważne :)

Chciałabym też wspomnieć, że powoli zbliżamy się od końca... pierwszej części :)
Piszcie jak myślicie, czy Su też planuje popełnić samobójstwo?



zapraszam też na moje inne blogi:
https://forgotslodkiflirt.blogspot.com/

https://heliumharrystylesfanfictionpl.blogspot.com/

3 komentarze:

  1. Armin aniołku mój xDD Dobra, koniec słodzenia bo wolę Nata xd
    Ja ci ciągle komentuję Scheyly! :< Wiernie czytam i komentuję każdy rozdział! <33
    A i Su popełni samobójstwo na 100 %
    Pozdrawiam i dużo weny
    ~ Angeluś <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci i cieszę się, że zawsze komentujesz :)
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Jejku, tak bardzo Vio mnie denerwuje! XD Prawie jak... Ugh! Prawie jak Hannah! Idealne odwzorowanie, pozdrawiam xD.
    Rozdział o Arminie! Czekałam na to od samego początku :3 i w dodatku jest świetny :3 (jak każdy, ale co tam).
    Pozdrawiam i życzę dużo weny, czasu, i motywacji ^^.

    OdpowiedzUsuń